sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 2

 

Czułam że moja ręka płonie. Gdy na nią spojrzałam, zamarłam. Na ręce miałam wypalony znak Blackwella, który teraz dawał o sobie znać. Czułam w sobie moc. Czarną magię. Nie chciałam jej, nie chciałam nic co ma do czynienia z Blackwellem. Widziałam co ta moc robi z Cassie i nie chcę żeby moja zła strona przejęła nade mną władzę. Ten znak (tak jak pisało w Księdze Cienia Cassie) używa się do zaklęcia dzięki któremu można pobrać moc czarownicy. Faye użyła do na Cassie parę miesięcy temu lecz moc Cassie była zbyt potężna i gdy Faye używała mocy cały krąg powoli tracił energię życiową. Ręka coraz bardziej mnie paliła. Nie wiedziałam co to może oznaczać. Co jeśli Cassie coś się stało ? Nie wybaczyłabym sobie tego. Cały czas pamiętam jak prosiła mnie, swoją jedyną rodzinę o to żebym została, żebym nie wyjeżdżała. A ja odmówiłam. Chciałam odciąć się od problemów, mieć czas dla siebie, być wolna. Byłam strasznie samolubna. Już wyciągałam telefon gdy ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę.

Do pokoju wszedł Grant. Zatrzymaliśmy się razemu u jego babci w Londynie. Czułam się tu jak w zamku. Dostałam piękny pokój. Był w lekkim odcieniu różu a z balkonu był idealny widok na plażę. Czasami zastanawiałam się czemu z nim jestem. Grant był przystojny, mądry i zabawny ale nie kochałam go tak bardzo jak Adama ale wiedziałam że z nim będę szczęśliwa. Adam... na samo wspomnienie bruneta miałam motyle w brzuchu. Był moją pierwszą miłością. Byliśmy tacy szczęśliwi dopóki do miasta nie przyjechała Cassie. Od razu zakochała się w nim z wzajemnością. Ojciec Adama mówił że ich rodziny są zapisane w gwiazdach co później okazało się klątwą.

- Chciałem tylko powiedzieć że kolacja jest za 10 minut.

- Dobrze - Uśmiechnęłam się do niego a no delikatnie pocałował mnie w czoło i wyszedł. Od razu wzięłam telefon i wybrałam numer Cassie.

*

 

Cały czas patrzyłam na znak na mojej ręce. Czułam moc przepływającą przez moje ciało. To było tak niezwykłe że nie da się opisać słowami. To była moc którą odziedziczyłam po Blackwellu i nie wstydzę się tego. Owszem był złym człowiekiem ale gdyby nie jego geny nigdy nie miałabym do czynienia z mocą która sprawiała że mogłam zrobić wszystko. Naglę mój telefon zaczął dzwonić. Gdy odebrałam usłyszałam znajomy głos.

- Cassie ?

- Diana ?

Przez cały miesiąc próbowałam się do niej dodzwonić ale ona nie odbierała.
- O Bożę Cassie, nic ci nie jest ?

- Nie a czemu miałoby być ?

- Nie widziałaś znaku ?

- A oto ci chodzi. Co to może oznaczać ?

- Nie wiem ale boje się tego.

- Dlatego nadal uważam że powinnaś przyjechać. Tęsknię za tobą.

- Ja też za tobą tęsknie ale wiesz że nie mogę. To... pa

- Pa

Stałam przez chwilę przed domem Diany rozmyślając gdzie mogłabym pójść. W końcu zdecydowałam się pójść do pobliskiego parku w którym często teraz przebywałam. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce i zaczęłam rozmyślać o tym co robiłam przez cały miesiąc. Próbowałam namówić innych na połączenie kręgu (niestety bez skutków), szukałam informacji o dzieciach Blackwella. Pytałam o nich tatę Adama, mamę Faye i nawet babcię Diany ale nic nie wiedzieli. Z tego wszystkiego wywnioskowałam że przez ten miesiąc nie zrobiłam nic pożytecznego. Już miałam iść do domu kiedy moją uwagę przykuła dziewczyna o marchewkowych włosach. Zawzięcie próbowała otworzyć drzwi od samochodu. Wymruczała coś pod nosem i drzwi same się otworzyły.

- Ej, ty ! - Zawołałam i podbiegłam do dziewczyny.

- Coś nie tak ? - Zapytała zdziwiona rudo włosa.

- Jesteś czarownicą ? - Spytałam w prost.

- Co ?

- Widziałam jak otworzyłaś te drzwi za pomocą magii.

- Nie wiem o czym ty...

- Też jestem czarownicą.

Na twarzy dziewczyny było widać zdziwienie co szybko zmieniło się w zwątpienie.

- Udowodnij.

Zamknęłam drzwi samochodu rudej i skupiłam się na nich. Wyobraziłam sobie jak się otwierają.

- Zablokuj, odblokuj. - Powtórzyłam to dwa razy i drzwi się otworzyły. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy i dopiero teraz zauważyłam że są w podobnym odcieniu co moje.

- Jestem Rose Allen. - Wyciągnęła rękę w moją stronę. Odwzajemniłam gest.

- Cassie Blake.

*

 

Byłem wyczerpany. Cały dzień pracowałem w barze z małą przerwą na spotkanie kręg. Nie mogę zapomnieć miny Cassie gdy powiedziałem że Faye ma rację. Ale gdybyśmy związali krąg od razu zauważyliby że coś jest ze mną nie tak.

- Adam! - Usłyszałem za sobą głos ojca - Jedziesz ze mną do domu ?

- Nie, przejdę się.

- Ok, pa.

Gdy ojciec wyszedł od razu udałem się w stronę spiżarni. Wyważyłem deskę w podłodze i wyciągnąłem swoją rodzinną Księgę Cienia którą znalazłem tydzień temu oraz Kryształową czaszkę. Była taka piękna, a moc którą miałam w sobie przyciągała mnie z każdą minutą. Teraz byłem pewien. Dzisiaj wchłonę moc Kryształowej czaszki...

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 1

Pamiętam te miejsce jak żadne inne, gdy Adam ujoł moją dłoń a po mojej skórze przeszedł dreszcz tak miły i ciepły. Gdy razem czarowaliśmy i wszystkie krople rosy uniosły się w górę, i gdy nasze usta dzielił milimetr...
- Cassie idziesz ???
To była Melissa Glaser, jedna z kręgu czarownic do którego należą też Adam Conat,  Faye Chamberlain, Diana Meade, Jake Armstrong i ja Cassie Blake. Zaledwie miesiąc temu ojciec mój i Diany, John Blackwell oszukał nasz wszystkich po to żeby utworzyć krąg z krwi Blackwell ale razem z Dianą pokonałyśmy go. Niestety nasz krąg się rozpadł. Faye i Melissa cały miesiąc imprezowały, Jake gdzieś przepadł, Adam... właściwie to nie wiem. Nie widziałam go odkąd miał ukryć kryształową czaszkę. A moja jedyna rodzina czyli Diana, wyjechała gdzieś ze swoim nowym chłopakiem. A ja zostałam sama, ze swoją czarną mocą. Ale tydzień temu udało mi się namówić krąg na spotkanie w starym domu Blackwella.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
Weszłyśmy do domu. Byli tam wszyscy oprócz Diany.
- Królowo ciemności czemu chciałaś żebyśmy udali się do twojego pałacu ? - Zapytała drwiąco Faye. Miała czerwony top, czarnę dżinsy i rozpuszczone włosy.
- Musimy znowu połączyć krąg.
- A ty znowu o tym.
- Ale Faye, tylko dzięki temu będziemy bezpieczni.
- Cassie - wtrąciła Melissa - Przez krąg było więcej złego niż dobrego.
- Melissa ma rację, nie warto. - To był Jake. Nie wierzyłam w to. Jak Jake mógł być po stronie Faye.
- Ale nie widzicie co się z nami stało. Odkąd rozwiązaliśmy krąg strasznie się od siebie oddaliliśmy.
Spojrzałam na Adama szukając pomocy. Jego szaro-niebieskie oczy przyciągały mnie jak magnesy. A najgorsze było to że nie mogliśmy być razem. Dwa miesiące temu dowidzieliśmy się że na naszy rodzinach spoczywa klątwa. Jeśli będziemy razem to ktoś z naszego kręgu umrze. John Blackwell zrobił miksturę dzięki której mieliśmy zapomnieć o naszej miłości. Adam zapomniał ale ja nie. Moja czarna moc była zbyt potężna.
- Oni mają rację Cassie.
- Nie wiem jak wy ale ja idę. - Oznajmiła Faye i razem z Melissą ruszyła w stronę wyjścia.
- Pa Cassie. - Powiedział Jake współczującym głosem i wyszedł. Nagle obok mnie pojawił się Adam.
- Nie przejmuj się.
- Ale nie chciałbyś znaleźć Diany ? Krąg dałby radę. Razem.
- Diana ma prawo do szczęścia i nie powinniśmy jej w tym przeszkadzać. Krąg to same kłopoty.
Milczeliśmy przez chwilę.
- Podwieź cię ?- Zapytał w końcu.
- Nie, dzięki. Przejdę się.
Po drodze zatrzymałam się przy domu Diany. Tak bardzo za nią tęskniłam. Naglę ręka zaczęła mnie parzyć.
______________________________
Mam nadzieje że się spodoba. Czekam na komentarze ;)

czwartek, 15 sierpnia 2013

Wstęp ;)

Hej. Jestem Magda. Pisze opowiadanie na podstawię serialu ,,Tajemny Krąg''. Ma przedstawiać on dalsze losy Cassie Blake i to jak radzi sobie ze swoją mocą. Dowiecie się czy Diana wróci do Chance Harbor, czy Adam ulegnie mocy kryształowej czaszki i najważniejsze, czy Diana, Adam, Jake, Melissa, Faye i Cassie znowu połączą krąg.